Następne spotkania zaczęły się od ciekawych wykładów opartych na czytaniach z Pisma Świętego.Historia Abrahama i jego żony Sary,historia Narodu wybranego i w końcu pytanie :" W którym miejscu wędrówki Abrahama jesteś?"
"No nie!Czego oni chcą?Skąd mam wiedzieć gdzie się znajduję?"
Odpowiedzi padają różne.Jedni są jeszcze w Uhr chaldejskim inni już zawędrowali prawie do Ziemi Obiecanej,ale większość z nas nie bardzo rozumie o co chodzi.
Nagle w trakcie katechezy pada stwierdzenie ze strony mówiącego: "Wszyscy jesteśmy grzesznikami my i wy.My wszyscy mamy na rękach przelaną za nas krew Jezusa Chrystusa."
Na sali zapadła cisza.Nie słychać nawet oddechów siedzących słuchaczy.
Po zakończeniu katechezy wśród słuchaczy zaczynają się pierwsze nieśmiałe rozmowy.Obydwoje z żoną czujemy się przytłoczeni tą wiadomością.W drodze do domu zaczynamy bardzo asekuracyjną /z obu stron/ rozmowę na temat naszej odpowiedzialności za śmierć Jezusa.Najpierw bardzo oględnie a póżniej coraz szczerzej zaczynamy się do tego przyznawać.To był chyba najważniejszy moment tych katechez.Póżniejsze, choć równie ważne nie zrobiły już na nas takiego wrażenia,ani tak nami nie wstrząsnęły.Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy,o których być może słyszeliśmy kiedyś od naszych katechetów ale nas ujął sposób ich przekazywania i patrzenie na te zagadnienia przez pryzmat własnego życia.
Zwykła ludzka ciekawość i coraz większa chęc poznania "ciągu dalszego" zaprowadziły nas na wyjazdowe spotkanie /konwiwencję/.I właśnie tam... ale to już jutro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz